cross-postowane z: https://szmer.info/post/1639161

Kurier, kierowca, tłumacz, programista lub każda inna osoba, która wykonuje płatnie usługi za pośrednictwem internetowych platform, będzie mogła korzystać z domniemania, że jest zatrudniona na etacie. Wystarczy, że spełni dwa z pięciu kryteriów, które zostaną określone w unijnej dyrektywie. Rada Unii Europejskiej i Parlament Europejski (PE) zawarły już wstępne porozumienie w kwestii tych przepisów.

Dla Warszawy decyzja ta może mieć znacznie szersze znaczenie. Obecnie w Polsce nie obowiązuje domniemanie etatu. Z uwagi na zarzuty dyskryminacji trudno wyobrazić sobie, że nowe rozwiązanie obejmie tylko np. pracowników Ubera lub Glovo. Pracodawcy liczą się z tym, że dyrektywa może doprowadzić do nowelizacji Kodeksu pracy, czyli do wprowadzenia domniemania etatu dla wszystkich osób na kontraktach B2B, jeśli spełniają wymogi przewidziane dla umów o pracę.

Szanse na to wzrosły po zmianie władzy w Polsce. Resort pracy, który będzie wdrażał unijne przepisy, przejęła Lewica. Program tej partii przewiduje walkę z tzw. śmieciowym zatrudnieniem i przyznanie inspektorom pracy prawa do zamiany kontraktów cywilnoprawnych w umowy o pracę.

— Do tej pory rząd unikał rozstrzygnięcia, czy w ogóle można objąć wspomnianym domniemaniem tylko jedną grupę przedsiębiorców, czyli korzystających z aplikacji elektronicznych do realizacji usług. Trzeba brać pod uwagę, że nowa władza może rozważać rozszerzenie domniemania na wszystkie stosunki zatrudnienia — uważa prof. Tomasz Duraj, kierownik Centrum Nietypowych Stosunków Zatrudnienia Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Łódzkiego.

Ten szerszy wymiar dyrektywy wynika też z innej kwestii. Coraz więcej firm wykorzystuje elektroniczne/internetowe narzędzia do realizacji swoich usług, więc przybywać będzie firm, które zostaną objęte domniemaniem etatu. Nawet bez szerszych zmian w Kodeksie pracy.

Dlatego zatrudniający apelują o spowolnienie prac nad unijnymi przepisami i ponowne przemyślenie tych rozwiązań. Trzy zrzeszenia pracodawców — Konfederacja Lewiatan, Pracodawcy RP i Federacja Przedsiębiorców Polskich — wysłały w tej sprawie pismo do Agnieszki Dziemianowicz-Bąk, minister rodziny, pracy i polityki społecznej, Krzysztofa Hetmana, ministra rozwoju i technologii oraz Adama Szłapki, ministra ds. Unii Europejskiej.

— Prace nad dyrektywą odbywają się obecnie pod presją prezydencji hiszpańskiej, która kończy się wraz z końcem roku. Rozumiemy polityczny kalendarz i zdajemy sobie sprawę, że pojawiają się naciski na “domknięcie” sprawy jeszcze w tej prezydencji, ale praca platformowa to zbyt ważny temat, mający skutki nie tylko dla platform internetowych, ale potencjalnie dla całego krajowego rynku pracy — wskazuje Robert Lisicki, dyrektor departamentu pracy Konfederacji Lewiatan.

Podkreśla, że trzeba zapewnić więcej czasu na ocenę projektowanych przepisów i skutków, jakie mogą wywołać.

— Pojawiają się opinie, że w naszym przypadku konieczna będzie nowelizacja Kodeksu pracy — dodaje.

Co wprowadzi Bruksela?

Zgodnie ze wstępnym porozumieniem Rady UE i PE domniemanie ma obowiązywać, jeśli zatrudnienie danej osoby (np. kierowcy, kuriera) spełni wspomniane dwa z pięciu kryteriów wskazanych w dyrektywie. Na razie treść tych ostatnich nie została jeszcze opublikowana, ale można domyślić się, że chodzi np. o to, czy platforma internetowa nadzoruje wykonywanie pracy lub ustala odgórnie zasady wynagradzania itp.

Domniemanie będzie “uruchomiane” przez samego pracownika (np. kierowcę zarobkującego poprzez aplikację), jego przedstawicieli, czyli w domyśle przez związki zawodowe oraz przez właściwe organy z ich własnej inicjatywy (w Polsce najprawdopodobniej przez Państwową Inspekcję Pracy). Sama platforma internetowa będzie mogła obalić domniemanie, jeżeli udowodni, że stosunek prawny łączący ją np. z kierowcami lub kurierami nie jest umową o pracę.

Pracodawcy kontra związki

Zdaniem pracodawców taka konstrukcja prawna budzi wiele wątpliwości.

— Definicja platformy nie odnosi się do danej branży, tylko do rodzaju usług, czyli tych świadczonych — choćby częściowo — z wykorzystaniem środków, narzędzi elektronicznych. To bardzo pojemna definicja, która może objąć wiele firm. Nie jesteśmy w stanie dziś jednoznacznie określić jakie przedsiębiorstwa spełniają ją i będą objęte nowymi przepisami, w tym domniemaniem stosunku pracy — wskazuje Robert Lisicki.

Przypomina, że od początku prac legislacyjnych nad dyrektywą pracodawcy sygnalizowali konieczność dyskusji na temat proponowanych zmian.

— Umowy cywilnoprawne w Polsce mają określoną funkcję na rynku, ich stosowanie do realizacji konkretnych usług jest uzasadnione. Naszym zdaniem obecny projekt ma wady. Spełnienie zaledwie dwóch z pięciu kryteriów oznacza w praktyce automatyczne domniemanie etatu w wielu przypadkach, bez konieczności szczegółowego zbadania relacji, jaka łączy dwie strony danej usługi – dodaje ekspert Konfederacji Lewiatan.

Inaczej kwestię te oceniają przedstawiciele związków zawodowych.

— W Polsce umowy cywilnoprawne są nadużywane, często korzysta się z nich w warunkach, w których powinno zawrzeć się umowę o pracę. To zaburza konkurencję. Przedsiębiorcy, którzy oferują etaty, ponoszą wyższe koszty w porównaniu z tymi nadużywającymi umów cywilnoprawnych lub samozatrudnienia. Wyrównanie tego poziomu obciążeń — a do tego zmierza unijna dyrektywa — można traktować jako wyrównanie szans przedsiębiorców — wskazuje dr Jakub Szmit z Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Gdańskiego, ekspert NSZZ Solidarność.

Podkreśla, że niższe ceny usług oferowanych przez platformy typu Uber lub Glovo wynikają z oszczędności w kosztach działania.

— Pytanie, czy jako społeczeństwo godzimy się na to, uznając, że liczy się tylko niższa cena usługi, czy też spojrzymy na to szerzej, z perspektywy warunków zatrudnienia, rynku pracy, systemu ubezpieczeń społecznych. Z kolei co do dalszych prac nad unijną dyrektywą, to trudno wymagać od polskiej delegacji, że w pojedynkę będzie w stanie spowolnić prace nad przepisami wspólnotowymi — dodaje dr Szmit.

Domniemanie dla wszystkich?

Jak skuteczność omawianych rozwiązań oceniają eksperci?

— Skoro sam zatrudniony będzie mógł “uruchamiać” domniemanie, to trzeba będzie liczyć się z tym, że z takim roszczeniem będzie występował każdy wykonawca, któremu nie odpowiadają warunki współpracy — mówi prof. Duraj.

Przypomina, że należy zadbać o uregulowanie zasad funkcjonowania platform i dostępu inspekcji pracy do wszelkich informacji związanych z zasadami zatrudniania, liczbą zatrudnionych osób, podstawą zatrudnienia. W przeciwnym razie PIP nie będzie w stanie zweryfikować statusu osób zarobkujących przez aplikacje. Pojawiają się też wątpliwości co do równości wobec prawa.

— Jeśli domniemanie miałoby dotyczyć tylko niektórych pracodawców, czyli tych korzystających z aplikacji internetowych przy realizacji usług, a inni — nawet z tej samej branży — nie byliby nim obciążeni, bo nie korzystają z aplikacji, to dochodziłoby do nierównego traktowania podmiotów. Mielibyśmy zaburzoną konkurencję — dodaje prof. Duraj.

Nierówności dotyczyłyby tym samym także pracowników. Gorzej traktowany byłby np. dostawca posiłków zatrudniony bezpośrednio przez restaurację niż rozwożący posiłki kurier pracujący poprzez platformę. Dlatego — zdaniem ekspertów — trzeba brać pod uwagę to, że resort pracy pod nowym kierownictwem będzie rozważał rozszerzenie domniemania etatu.

“Każdy zasługuje na normalny urlop, ubezpieczenie zdrowotne i bezpieczeństwo. Zlikwidujemy patologie rynku pracy, jakimi są umowy śmieciowe i wymuszone samozatrudnienie. Zagwarantujemy pełnię praw pracowniczych osobom pracującym na rzecz platform cyfrowych” — wskazano w programie Lewicy. W ubiegłym tygodniu Anna Maria Żukowska, przewodnicząca klubu Lewicy, wprost powiedziała, że zastępowanie etatu umowami B2B to “ośmieszanie” Kodeksu pracy.

A może inspektor przekształci umowy?

Warto przy tym podkreślić, że domniemanie to niejedyny sposób na wymuszanie/promowanie etatów.

— Być może wróci np. pomysł, aby to inspektor pracy podejmował decyzję o ustaleniu istnienia stosunku pracy. Taki projekt zmiany przepisów nie byłby skomplikowany, rozwiązanie to można wprowadzić szybko, ale moim zdaniem byłoby ono sprzeczne z samą ideą stosunku pracy. Nie powinniśmy ustalać treści tego stosunku decyzją administracyjną — wskazuje prof. Duraj.

Takie rozwiązanie realizowałoby jednak propozycje Lewicy. Program tej partii zakłada “nadanie inspektorom uprawnienia do ustalania stosunku pracy w przypadku wykrycia niezgodnych z prawem umów śmieciowych”.

— Jeśli władzę przejąłby lewicowy rząd, to można z dużym prawdopodobieństwem uznać, że domniemanie etatu zostanie wprowadzone w szerszym zakresie. Pamiętajmy jednak, że rząd tworzy koalicja, w skład której wchodzą też partie o liberalnym kursie, wspierające przedsiębiorców. Bez wątpienia jednak, jeśli dyrektywa będzie wymagała wprowadzenia domniemania stosunku pracy, to bardzo trudno byłoby uzasadnić, dlaczego miałoby być ono stosowane tylko wobec zatrudnionych poprzez platformy internetowe — podsumowuje dr Szmit.